Wreszcie nadeszła wypatrywany od kilku tygodni biała dama, która w końcu zdecydowała się zaszczycić nas swoją obecnością i dać małego prztyczka w nos wyznawcom globalnego ocieplenia. A imię jej, wbrew pozorom, to, rzecz jasna, nie 44, a zima. Któż potrafi bowiem wyobrazić sobie święta bez białego, miękkiego, choć nie zawsze, nie zawsze, puchu? Bez zmarzniętych, czerwonych nosów i tego wspaniałego uczucia towarzyszącego nam, gdy wchodzimy do ciepłego domu, zostawiając dziadka Mroza za drzwiami, zrzucamy z siebie kożuchy, czapki, rękawiczki i co tam jeszcze niezbędne w z nim spotkaniach, rozgrzewamy ręce, pocierając jedną o drugą, i zasiadamy do stołu w niecierpliwym oczekiwaniu na upragniony ciepły posiłek. Ech, nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie to uczucie bezcenne i wyjątkowo blisko kojarzące się z Bożym Narodzeniem.
Jak pszczoły w ulu
Nie wiem, czy u Was też da się to zauważyć, ale większość pań w moim otoczeniu stała się ostatnio dość monotematyczna - prawie każda z nich już, a niektóre dużo wcześniej, snuje plany i wizje suto nakrytego stołu świątecznego. Już główki wytrwale pracują nad wymyślaniem nowych, smakowitych przepisów, coby goście byli radzi, a przede wszystkim syci. Trzymam za Was kciuku, drogie Panie, na pewno dacie sobie świetnie radę, bo jak nie Wy, to kto?
Ze swojej strony mogę polecić kilka ciekawych przepisów, które świetnie nadają się na Boże Narodzenie.
Karczek z kapustą i ananasem
Kapusta z grzybami
Zapiekanka z ananasem
Karp smażony
Placek kruchy ze śliwkami
Smacznego!
17 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz